Granice i nastoletnie dzieci.
W poprzednim artykule "Czy granice są potrzebne w wychowaniu" starałam się przedstawić istotę działań wychowawczych tj.: umiejętność stawiania granic. W większości rodzice mają świadomość, że granice są potrzebne w wychowaniu, ale mają trudności z ich zastosowaniem. Często te granice są zmienne, zależą od humoru, otoczenia, dziecka, którego je dotyczą. Dorośli nie potrafią wyciągać konsekwencji za ich przekraczanie, są zbyt surowi albo zbyt łagodni. Kiedy pojawiają się konflikty pomiędzy dziećmi i ich rodzicami, towarzyszy im wiele przykrych emocji. Trudno wówczas o rozsądne rozwiązanie. Nie tylko dziecko postępuje impulsywnie, dorośli też szukają rozwiązań szybkich, prostych i często nieskutecznych.
Szczególnie trudno o dobre rozwiązania, gdy konflikt dotyczy rodziców i ich nastoletnich dzieci. Odwieczny konflikt pomiędzy kontrolą i autonomią. Nastolatki pragną zwiększonej swobody, niezależności i poczucia wolności. Chcą mieć wpływ na decyzję bezpośrednio z nimi związane i mieć większą kontrolę nad własnym życiem. A czego chcą rodzice? Nadal kontrolować i mieć wpływ na decyzje swojego dojrzewającego dziecka. Czy więc granice jeszcze obowiązują? Tak! Rodzice to najbardziej znaczące osoby w życiu dziecka. Mam wrażenie w rozmowach z rodzicami, że zbyt szybko rezygnują z wpływu na swoje dziecko. Towarzyszą temu różne motywy, ale często - niska wiara w swoje znaczenie. Nie chcąc być zranionymi przez swoje dziecko, nie chcąc z nim prowadzić "wojny", sami rezygnują.
A przecież nastolatki nadal potrzebują stałych granic, zachęty i pomocy w rozwiązywaniu problemów oraz pouczających konsekwencji. Natomiast metody potrzebne do realizacji w/w działań wymagają zmiany. Rodzice i ich dorastające dzieci chcą różnych rzeczy, wynikają one z innych potrzeb, co prowadzi do konfliktu. Rozwiązaniem jest elastyczne wytyczanie granic, młodzi ludzie potrzebują większej przestrzeni, poczucia wolności, aby móc eksperymentować i sprawdzać się.
Kiedy 15-letnia córka przychodzi do Ciebie i mówi:
"Mamo idę na imprezę, chce wrócić o dwudziestej czwartej!" - co najczęściej mówi rodzic? - "Nie!".
Wykopany "topór wojenny" nie pozwala na dobry kontakt, otwartą rozmowę, negocjacje. A może spróbować inaczej.
"Zgoda, ale musisz spełnić kilka warunków. Chcemy być spokojni z ojcem, w związku z tym chcemy wiedzieć z kim idziesz, dokąd idziesz, aby w razie potrzeby móc Ciebie znaleźć. Natomiast nie zgadzamy się na dwudziestą czwartą. W przyszłości jest to do rozważenia, ale najpierw postaraj się spełnić nasze warunki. Godzina dwudziesta trzecia jest do przyjęcia".
"Mamo, chociaż pół godziny dłużej. Wszyscy będą do północy!"
"Dobrze, ale tata przyjedzie po Ciebie".
"O nie! Wolę wrócić sama o dwudziestej trzeciej".
Granice zostały wyznaczone, obie strony próbowały szukać rozwiązania dla nich najbardziej korzystnego, ale stroną odpowiedzialną stała się córka, a nie rodzice. Teraz córka musi kontrolować czas, bo w przeciwnym razie rodzice powrócą do godziny dwudziestej drugiej, jak było wcześniej. Rodzice wykazali zrozumienie dla potrzeb córki, granice stały się bardziej elastyczne, a jeżeli dziewczyna wróci o wyznaczonym czasie to w przyszłości wie, że rodzice jeszcze bardziej je przesuną. Wcześniej jednak musi udowodnić, że jest osobą odpowiedzialną i wiarygodną. Umowa jest oparta na wzajemnym szacunku. Dostosowanie granic do potrzeb nastolatków wymaga zrównoważenia wolności i odpowiedzialności. Kiedy nastolatki pokażą, że potrafią być odpowiedzialne, radzą sobie z zwiększoną wolnością, to można granice przesunąć. Wolność może być zwiększana lub zmniejszana, w zależności od tego, czy nastolatek potrafi tę wolność udźwignąć, czy jest osobą odpowiedzialną.
Większość nastoletnich dzieci pragnie wpływać na podejmowane decyzje. Czy w związku z tym rodzice mają zrezygnować z wpływania na swoje dziecko? Otóż rodzice zachowują władzę podejmowania ostatecznych decyzji, ale zapraszają do udziału dorastające dzieci. Biorą pod uwagę ich myśli, uczucia, motywy, poważnie traktują ich wkład. Dzielą się też swoimi uczuciami, myślami i motywami. Jest to proces, gdzie obydwie strony z szacunkiem szukają odpowiedzialnego rozwiązania. Odkrywanie możliwości wyboru włącza młodych ludzi powoli w rozwiązywanie własnych problemów. Nie dostają gotowych odpowiedzi i rozwiązań. Dzięki temu mogą zrozumieć na czym polega dorosłość. Rodzice są potrzebni, aby zadać pytania, dostarczyć informacji zwrotnej, zachęcić do rozwiązań. Stają się przewodnikami, towarzyszą w odkrywaniu świata i siebie samego. Nie ma tu miejsca na krytycyzm, moralizowanie, ocenianie, które są barierami komunikacyjnymi. W tym procesie istotną rolę odgrywa możliwość przewidywania zdarzeń, wyobrażania konsekwencji, które mogą rozciągnąć się na wiele dni czy tygodni. Są w stanie zrozumieć, że przywileje mogą być zabrane. A przecież przywilejem może być markowa odzież, czas, który jest przeznaczony na przyjemności, korzystanie z komputera itp. Nie można stale widzieć się w roli prokuratora i nie jest miłe dla kochających rodziców odbieranie "radości" dziecku, ale konsekwencje dotykają wszystkich, a szczególnie dorosłych. Wychowujemy dziecko dla przyszłości, a więc im szybciej dziecko dotknie niemiła konsekwencja, tym szybciej zrozumie zasadę "tyle wolności, ile odpowiedzialności".
Konsekwencje mogą pomagać, ale też mogą stać się źródłem nieustannych konfliktów, prób i sił. Aby ustrzec się przed tym, konsekwencje nie mogą być ani zbyt restrykcyjne ani przyzwalające, gdyż wówczas odpowiedzialność za ich przestrzeganie spada na rodzica, a nie na dziecko. Konsekwencje powinny być natychmiastowe, spójne (powinny dotyczyć zawsze tego samego przewinienia), logicznie związane z nieakceptowanym zachowaniem, mieć wyraźnie określone granice czasowe i być jasno sformułowane. Natomiast wymagają od dorosłego powstrzymania się od "kazań", komentarzy "a nie mówiłem". Gdy nastolatek poniósł już konsekwencje swojego postępowania, nie można do tego wracać, ma znów "czyste konto".
Umowy z dorastającymi dziećmi możemy zawierać ustnie bądź pisemnie. Im sprawa jest bardziej poważna, tym waga tej umowy jest cięższa. Umowa powinna zawierać cel, zobowiązanie, utracone przywileje i czas, w którym ona obowiązuje, ale także sposób odzyskiwania przywilejów. Powinna być tak skonstruowana, aby odpowiedzialność za jej realizację była po stronie dziecka a nie rodzica.
Podsumowując, można stwierdzić, iż nastolatki potrzebują kochających, lecz stanowczych rodziców, którzy rozumiejąc potrzeby rozwojowe swojego syna czy córki, potrafią stawiać granice i stosować pouczające konsekwencje, które nauczą ich odpowiedzialności i przygotują do dorosłości.
Danuta Łaska,
pedagog
Na podstawie:
Joanna Sakowska "Szkoła dla rodziców i wychowawców",
Robert J. Mac Kenzie "Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?"
Zapraszam do dyskusji w ramach Uniwersytetu dla Rodziców, warsztatu prowadzonego w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2.